Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/599

Ta strona została przepisana.

— W Paryżu?
— Tak.
— Zatem rywalką mej córki jest niezaprzeczenie Łucya Fortier.
— Wstrzymaj się... zaczekaj... galopujesz zbyt prędko — zawołał Soliveau — przedewszystkiem potrzeba nam wiedzieć, czy córką Joanny jest ta Łucya, którą znamy? — Ależ to uderzające podobieństwo...
— Może służyć za przypuszczenie, lecz nie jest dowodem.
— Nie przynosisz mi więc tego dowodu?
— Naturalnie, że nie. Przynoszę ci protokół, zawierający szczegóły, odnoszące się do złożenia tej małej w przytułku, co upoważnia mnie do zasięgnięcia wiadomości, czyli dziecko, zapisane tamże w księgach pod dziewiątym numerem, jest tą dziewczyną, o którą nam chodzi.
— Pokaż mi ów protokół... — rzekł Harmant.
Owidyusz dobył z pugilaresu autentyczny oryginał dokumentu, otrzymany od Duchemin’a w merostwie Joigny i podał go przemysłowcowi.
— Jakim sposobem u czarta zdołałeś wydobyć ten papier? — zawołał Garaud, przeczytawszy go z uwagą.
Soliveau opowiedział znane nam już szczegóły.
— Zuchwalstwo twoje przestrasza mnie!.. — szepnął milioner, wysłuchawszy opowiadania. — Jestżeś pewien, że nie wynikną ztąd niebezpieczne dla nas obu następstwa?
— Najpewniejszym w świecie! Niemam się czego obawiać, trzymając człowieka silnie skrępowanego, jak ja go trzymam. Milczeć, jest własnym jego interesem, ponieważ gdyby się odważył o czemś powiedzieć, czekałaby go kara za kradzież dokumentu, a razem i druga za sfałszowanie podpisu na wekslu.