si. Z chwilą pełnoletności, nie mamy doń żadnego prawa, wszelki nasz nadzór z tą datą ustaje. Możemy zatem objaśnić pana w szczegółach tylko do chwili pełnoletności.
— Rozumiem... — odparł Owidyusz — lecz jeśli to dziewczę żyje, pańskie wskazówki ułatwią mi poszukiwanie.
— Zapewne.
W kilka minut ukazał się woźny z paką akt, jakie położył na biurku, przed dyrektorem, który przeglądać je zaczął.
Każda stronnica zawierała kopię protokułów złożenia dzieci w przytułku. Dyrektor szukał daty, umieszczonej w dokumencie z Joigny. Znalazłszy takową, zatrzymał się na niej.
— Otóż jest — wyrzekł — to, o co pan zapytujesz. Dziewczynka przyniesiona tu w dniu 6-tym Kwietnia 1862 roku została zapisaną w księgach pod dziewiątym numerem.
Owidyusz zapromieniał radością. Jakób Garaud nie omylił się więc, co do numeru. Łucya, robotnica w magazynie mód pani Augusty, Łucya, rywalka Maryi Harmant, Łucya, narzeczona Lucyara Labroue, była córką Joanny Fortier, zbiegłej z więzienia w Clermont. Wszelkie już inne objaśnienia, nie obchodziły go teraz.
Na marginesie protokułu, przyniesionego przez Owidyusza, dyrektor wypisał numer akt, adres modniarki do której dziewczę na naukę szycia oddanem zostało, oraz adres mieszkania, jakie zajmowała od czasu dojścia do pełnoletności, t. j.
ulicę Bourbon, numer 9 i podpisał to wszystko.
— A teraz panie... — rzekł — należy dopełnić jeszcze pewną formalność.
— Cóż takiego?
— Mój podpis stwierdzonym być musi przez dyrektora Rady miejskiej dobroczynności publicznej.
— Co znaczy, iż dziś nie będę mógł otrzymać tego papieru i że mi czekać należy na dopełnienie tej formalności — odrzekł Soliveau.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/602
Ta strona została przepisana.