Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/617

Ta strona została przepisana.

zmawia... mówi jej o swojej miłości, w głowie mi się zawraca... burzę się cała. Ach! gdybym mogła ją zgładzić!
— Lecz Maryo... uspokój się!..
— Mnie... uspokoić się... czyż podobna? Kochając go, mogęż nakazać sercu milczenie? Uwielbiam Lucyana... chcę aby on do mnie należał... Nie zniosę tego, ażeby inna posiadła jego miłość!
— Nie przesadzaj... nie unoś się me dziecię. Przesada złą jest w każdym razie. Pojmuję, że cierpisz... i będę się starał uśmierzyć twą boleść... Licz na to, co mówię... W ciągu kilku dni sama stwierdzisz zmianę w postępowaniu Lucyana. On sam będzie starał się przyśpieszyć wasz związek.
— Ojcze! — zawołała Marya z rozpaczą — te błyski nadziei i zawodu, zabijają mnie... Uczyń wszystko, co możesz, dla zapewnienia mi szczęścia... Ja z mojej strony, pracować nie przestanę, ażeby Lucyan do mnie należał.
Harmant przeraził się gwałtownością, z jaką wymówiła te słowa.
— Nie popełniaj że żadnego szaleństwa! — zawołał. — Wiesz dobrze, o ile twe życie, twój spokój, są mi drogiemi... Raz jeszcze proszę, uspokój się i czekaj z ufnością szczęścia, które nadejdzie, przysięgam!
Marya nic nie odrzekła. Powstawszy, podała ojcu czoło do pocałunku i odeszła w milczenia.
— Obawiam się, ażeby nie dostała obłąkania — rzekł Harmant, za nią spoglądając. — Należy temu zapobiedz, za jakąbądź cenę. Od jutra rozpocznę działanie...
Córka ukazała mu się w zupełnie nieznanej dotąd postaci. Zazdrość zbudziła w tej młodej duszy gwałtowne instynktu, dotąd uśpione.
Wróciwszy do swoich apartamentów, Marya szepnęła.
— Tak... jeżeli trzeba walczyć, ażeby go odebrać, walczyć nie przestanę! Wszelkie środki będą dla mnie dobremi, byle doprowadziły do celu.