Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/62

Ta strona została przepisana.

— Nie jestżeś dość już bogatym? — spytała pani Bertin.
— Dla siebie samego, tak. Wiadomo ci, Karolino, że moje wymagania są nadto skromnemi, jeżeli jednak marzę o wielkim majątku, to dla Lucyana, i zebrać go dlań muszę.
— Masz nowy wynalazek na planie bez wątpienia.
— Tak, rzeczywiście wynalazek genialny, który wydany światu w ciągu lat czterech, przyniesie dwa lub trzy miliony do mej kassy.
— Łudzisz się, łudzisz mój bracie.
— Nie, siostro! złudzenie jest tu niepodobnem. Chodzi tu o maszynę do giloszowania nietylko gładkich powierzchni, lecz i konturów. Amerykanie zapłacą mi za tę maszynę, ile zażądam. W podziw ona wprawi świat cały
— Oby tylko ktoś cię nie ubiegł w tym razie.
— Nie lękam się tego.
— Wynalazca wszystkiego się lękać powinien. Najmniejsza nieostrożność z twej strony, dopomódz może do wykradzenia ci planu.
— Ach! — moja siostro, jakże zapatrujesz się czarno na wszystko — zawołał pan Labroux z przymuszonym śmiechem.
— Co chcesz? — odpowiedziała: — nie wierzę, aby miliony przynosiły szczęście tym, którzy je posiadają. W twojem miejscu zadawalniałabym się bieżącemi, a pewnemi interesami fabryki, bez ryzykowania, a skór obym zebrała kapitał dostateczny, dałabym pokój wszystkiemu. Pojmuję twoje pragnienie, lecz nie dozwalaj mu się owładać zbyt silnie.
— O! bądź spokojną. Pragnę majątku, jak to już rzekłem, nie dla siebie, ale dla dziecka! Pracuję sam wiele, przy pomocy tych, którzy mnie otaczają. — Zdaje mi się żem ci już 1 kiedyś wspominał o zarządzającym moją fabryką, Jakóbie Garaud? Mogę liczyć wiele na niego. — Jest on inteligentnym, pilnym, pracowitym; jego współpracownictwo jest dla mnie tak drogiem, żem go przypuścił do współki w przyszłych dochodach, jakie mi przyniesie maszyna do giloszowania.
— Jakto, powierzyłeś mu tajemnicę swego wynalazku?