Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/645

Ta strona została przepisana.

się, złożył protokuł, schował go do kieszeni i wsiadłszy w fiakr, oczekujący przed domem, kazał się wieść na ulicę Murillo.


∗             ∗

Joanna wyszedłszy od Lucyana, dozwoliła łzom płynąć swobodnie. Zbiegłszy ze schodów z pośpiechem, szła przyspieszonym krokiem, jak obłąkana, potrącając przechodniów. Głośno i bezustannie powtarzała:
— Moja córka!.. Łucya jest moją córką... Odnalazłam me dziecię!
Zwolna, świeże powietrze ją uspokoiło, gorączka paląca jej krew, tętniąca w skroniach, niknęła.
Przybywszy na stacyę du Hawre, wzięła fiakr, jadąc na ulicę Bourbon. W drodze rozmyślać poczęła.
— Ach! Bóg mi powrócił jedno z mych dzieci nareszcie. Widując Łucyę codziennie, coraz ją więcej kochałam. Była szczęśliwą i ja przy niej szczęśliwą się czułam. Lecz oto nadeszła chwila, gdzie mam w me dziecię straszliwym ciosem uderzyć!.. Jakaż fatalność zbudziła w sercu mej córki miłość dla syna człowieka, o którego zamordowanie mnie oskarżają?.. Hańba zbrodni, jakiej nie popełniłam, niesłuszność rzuconego na mnie potępienia, spadną na niewinne to dziewczę! A ja nie mogę nic powiedzieć Lucyanowi Labroue... nie mogę wyjawić Łucyi: Jestem twą matką! ponieważ zarazem dodaćby należało: Ponieważ jestem twą matką, narzeczony opuszczcza cię! Z przyczyny, iż jestem twą matką cierpieć i płakać musimy!.. Ach! 10 okropne... przerażające!.. I mnie... mnie to Lucyan wybrał, abym oznajmiła temu dziewczęciu, bym jej powiedziała: Kochasz!.. ta miłość jest twojem życiem... A więc wypędź z serca tę miłość... wypędź ją bez nadziei... Córka występnej matki nie może nosić nazwiska uczciwego człowieka!.. Ach! czyliż zdołam jej to powiedzieć?.. Usłyszawszy, będzie przeklinała swą matkę! Nie!.. nie... ja tego jej nie powiem! Lucyan