Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/66

Ta strona została przepisana.

— Panie Danielu — wyrzekła — proszę, nie mówmy o tem więcej. Oto klucz od gabinetu pana Labroux zwrócisz mi go pan, skoro ukończysz tam uprzątanie.
Obróciwszy się do chłopca plecami, weszła do swojej stancyjki.
— Zwrócę go pani, jak zwykle — rzekł odchodząc. — Do licha! — a to zapamiętała kobieta! — mruczał sam do siebie wybiegając — ładnieby wyglądał nasz pan, gdyby go tak gdzie w koncie na cztery oczy zdybała!
Joanna chodziła tymczasem po stancyjce uprzątając. — Nagle myśl jakaś przebiegła widocznie jej umysł.
— Ach! — zawołała — nie trzeba zostawiać tego przeklętego petroleum w naczyniu, należącem do fabryki, przeleję je w butelki i będę używała do oświetlania.
To mówiąc wyszła udając się do składu będącego w pobliżu pawilonu, ażeby płyn scedzić w butelki. — Przybywszy tam, postawiła blaszankę z petroleum na ziemi i przelewać je zaczęła.
Zaledwie jednak napełniła pierwszą, gdy zatętnił dzwonek u bramy. — Zostawiwszy naczynie podeszła do okienka w bocznej furtce wyciętego, aby zobaczyć kto dzwoni. Był to kasyer, Joanna otworzyła.

XIV.

Pan Ricoux wszedłszy, zamknął furtkę za sobą, i minął Joannę, pozdrawiającą go lekkiem skinieniem głowy. Nagle, zamiast iść w swą drogę, zatrzymał się naprzeciw otwartego składu.
— Czuje znów tutaj petroleum!... — zawołał marszcząc czoło.
— Nic dziwnego... — odrzekła sucho Joanna — przelewam ten płyn z naczynia. — To petroleum jest moją własnością... Zabiorę go z sobą odchodząc, i używać będę do oświe-