— Ów to właśnie człowiek, mechanik z powołania — mówił dalej Ireneusz Bossę — zostawał pod wyrokiem we Francyi. Chcąc ujść przed karą, płynął do Ameryki, zamówiony do warsztatów Jana Mortimera w New-Yorku, i tym sposobem znalazł się wraz zemną na pokładzie Lórda Majora. Ty, doktorze, również się tam znajdowałeś.
— To rzecz szczególna.. — rzekł lekarz.
— Dziwne, nieprawdaż? Lecz bardziej się jeszcze zadziwisz, usłyszawszy, że to jest właśnie ów nędznik, którymi ukradł wówczas torebkę z pieniędzmi.
— I pan puściłeś tę zbrodnię bezkarnie?
— Mówiłem ci już, że pewien pasażer, nazwiskiem Paweł Harmant, wstawiał się za nim, oddawszy mi nienaruszonemi moje pieniądze. Przyrzekłem więc nie oskarżać go przed kapitanem okrętu. W New-Yorku źle się prowadził, uczęszczał do szulerni, gdzie przegrywał swą pensyę, wynoszącą znakomitą sumę, gdyż ów podróżny, który mnie prosił za nim, stawszy się wspólnikiem Mortimera, powierzył mu główny nadzór w jego fabryce. Od chwili mego powrotu do Francyi urwisza tego nie widziałem wcale, aż nagle odnajduję go dzisiaj pod przybranem nazwiskiem barona de Reiss. To przywłaszczenie sobie tytułu i nazwiska ukrywa znów niewątpliwie jakieś przestępstwo, ponieważ, powiadam wam, Owidyusz Solweau jest zdolnym do wszystkiego, z wyjątkiem uczciwego czynu.
— Nic o tem wszystkiem nie wiedziałem — rzekł doktór — a jednak fizyognomia jego od pierwszej chwili wstręt we mnie budziła.
— Nie myli cię to — odpowiedział Bosse. — Łotr ten przybył do Bois-le-Roi bezwątpienia z jakimś zbrodniczym zamiarem.
— Bardzo być może. Tej nocy bowiem w willi Róż za — szło coś nader podejrzanego.
— Któż jest ta kobieta, która z nim mieszka? — pytał Ireneusz.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/713
Ta strona została przepisana.