— Przed miesiącem mniemany baron de Reiss, a właściwie Owidyusz Soliveau, chciał zabić pewną, młodą dziewczynę, wychowaną w przytułku dla opuszczonych dzieci. Zbrodnia ta w połowie mu się tylko udała. Sierota z otrzymanego ciosu nożem w piersi ciężko chorowała, lecz nie umarła.
— Jestżeś pewną, że on był tym mordercą?
— Istnieją powody, jakie mi każą w to wierzyć. Dla zupełnego upewnienia się w tym względzie, brak mi jedynie drobnych wskazówek. Skoro mi one dostarczonemi zostaną, będę miała broń w ręku i zemścić się będę mogła... tak, zemścić, za nas oboje, ponieważ mamy w tym razie wspólny interes.
Wyrazy Amandy: Sierota wychowana w przytułku dla opuszczonych dzieci, uderzyły Raula Duchemin, zdwajając jego obawę.
— Znasz imię tej sieroty? — zapytał.
— Tak... nazywa się ona Łucya.
— Łucya! — zawołał, zrywając się Raul. — Ach! jest to imię, zapisane na dokumencie, jaki on wymógł odemnie.
— Dokument... jaki dokument? — pytała, drżąca ciekawością Amanda.
— Ten człowiek, w zamian za wyświadczoną mi przysługę, zmusił mnie do wydania sobie z merostwa w Joigny protokułu, zawierającego zeznanie mamki, gdy szła oddać do przytułku dla opuszczonych dzieci w Paryżu, małą dziewczynkę powierzoną sobie na wykarmienie, za którą płacić jej zaprzestano — mówił Duchemin.
— Jakiż on mógł mieć w tem interes?
— Mówił, że jest ojcem tego dziecka.
— Ach! nędznik... łotr... łotr nikczemny!.. — wołała szwaczka z oburzeniem. — Teraz nie pozostaje mi już żadna wątpliwość w tym względzie. On to Łucyę chciał zabić, a do-
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/736
Ta strona została przepisana.
XVII.