i ci, których kochasz. Nad całą tą sprawą wiele rozmyślałem, rozważałem wiele, obecnie posiadam pewne wskazówki, które w każdym razie nie są bez znaczenia. Być może, iż nie doprowadzą mnie one do celu, zaniedbywać ich jednak nie mogę, nie powinienem. Znam oprócz tego, jak ci już o tem kiedyś wspomniałem, wiele wpływowych osobistości, którzy gotowi będą przyjść mi z pomocą. Będę korzystał z nich nie dla siebie, ale dla ciebie, mój drogi.
— Dziękuję panu... dziękuję z całego serca — rzekł Lucyan wzruszony.
— Podziękujesz mi później, skoro rzecz się uda. Powiedz mi teraz, czy Harmant wydalał się z Paryża na kilka dni przed dostarczeniem ci dowodu świadczącego, iż Łucya jest córką Joanny Fortier?
— Nie, panie... jestem pewien, że nigdzie nie wyjeżdżał.
— A nie wiesz, w jaki sposób zdołał pozyskać ten dokument?
— Nic nie wiem... Oddając mi go, zdawał mi się być wiedzionym ku temu jedynie własnym interesem.
W tej chwili dał się słyszeć od strony drzwi głos dzwonka i Jerzy Darier wszedł do pokoju.
— A! jesteś tu? — zawołał spostrzegłszy Lucyana. — Otóż przyjemna niespodzianka, którą mi zacny opiekun przygotował.
— Tak, mój kochany — odrzekł artysta; — wiedziałem, iż wspólne spotkanie radość wam sprawi. Przepędzimy razem dzień cały.
— Jakże... zadowolonym jesteś ze swej podróży do Tours? — pytał Labroue młodego adwokata.
— W zupełności. Broniłem dwie sprawy, jedną, jakoteż i drugą wygrałem. Trafił mi się jednak przykry wypadek...
— Cóż takiego?
— W dniu mego wyjazdu zgubiłem ważne papiery.
— Zarzuciłeś je gdzie, być może — rzekł Castel.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/747
Ta strona została przepisana.