Cofnęła się i drzwi zamknęła za sobą. Powtórny huk grzmotu zahuczał silniej, straszliwiej, bardziej ogłuszająco niż pierwszy.
— Mamo! ach! mamo — zawołał Juras drżącym z przerażenia głosem, mamo, ja się boję.
Młoda kobieta pośpieszyła do syna, który wyskoczył z łóżeczka. Dziecię rzuciło się w jej ramiona, płaczące z jękiem i skargą. Pani Portier usiłowała go utulić, ale nadaremno. Burza wzmagała się, a chłopiec drżał i płakał coraz więcej wystraszony.
— Mamo! — ubierz mnie — wołał — ubierz jak najprędzej! — Młoda matka pośpieszyła zadość uczynić jego żądaniom sądząc, że to go uspokoi.
Zwolna huczenie grzmotów rzadszem się stawało, jak gdyby oddalając się, wicher jednakże dąć nie przestawał, a deszcz lał, jak gdyby otworzyły się wszelkie upusty niebieskie. Drżenie nerwowe opuściło chłopczynę, jego rączęta nie wpijały się już w szyję matki tak silnie, jak pierwiej.
— Zabaw się trochę moje drogie dziecię — rzekła Joanna, i aby go rozweselić, ujęła konika za sznurek i przebiegła z nim stancyjkę wołając: — wio! — dalej, hejże koniku! — Konik wywrócił się.
Juraś zaczął śmiać się i klaskać w rączęta — Wszystko zostało zapomnianem. Już teraz się nie lękał. Burza cichnęła, deszcz wszelako potokami lać nie przestawał.
Jakób Garaud przepędził część wieczoru w restauracji, gdzie, jak wiemy, uczęszczał z innymi kolegami.
O trzy kwadranse na jedenastą wyszedł, lecz zamiast wrócić do mieszkania, udał się drogą ku mostowi Charenton.
— Otóż i burza — mruknął, słuchając huczenia grzmotu — lecz co mnie to obchodzi? Jeżeli ona ma przyjść, burza