Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/752

Ta strona została przepisana.

pana Harmant, o współce majątkowej i związku, jakiego godnym mnie być osądził.
— I dodałeś pan... — szepnęła ledwie dosłyszalnym głosem.
— Dodałem... żem zrazu się wahał, nie wierząc w urzeczywistnienie snu, jaki przewyższał moje nadzieje.
— Aleś w to uwierzył nareszcie... — z pośpiechem dodał artysta — i przyjąłeś ofiarowane sobie szczęście.
Marya owładniona wzruszeniem, niepostrzegła, że to Edmund Castel, a nie Lucyan kończył przerwane zdanie.
— Mówiłżeś pan mojemu ojcu o decyzyi z swej strony — pytała rozradowana.
— Dotąd... jeszcze nie, pani... — wyszepnął Labroue.
— Lucyan jest nieco bojaźliwym — rzekł Edmund — myśli zazwyczaj więcej, niż mówi, ale my obaj z Jerzym Barier mamy nadzieję zostania wkrótce świadkami jego szczęścia.
— Świadkami? — pytała Marya z uśmiechem — w jakiem znaczeniu?
— W najprostszymi w świecie! Lucyan znając dobrze naszą dla siebie życzliwość, nie zawarłby małżeństwa bez zaproszenia nas na zaślubiny.
Oczy dziewczęcia zapełniły się łzami.
— O! przebacz mi pan... — wyrzekła, spoglądając na artystę, z wyrazem głębokiego uczucia... — przebacz jeśli płaczę... są to łzy radości... tobie je zawdzięczam i z głębi duszy za nie ci dziękuję... Nigdy nie zapomnę, że to ty je, panie, wywołałeś! Po chwili zwróciła się ku Lucyanowi:
— Bo pana teraz należy — wyrzekła z uśmiechem — porozumieć się z mym ojcem i oznaczyć dzień ślubu. Wszystko, co postanowicie obaj, naprzód przyjmuję.
Jerzy nie rozumiejąc dobrze, co zaszło, lecz domyślając się, że przed jego przyjściem Lucyan z Edmundem ułożyć coś zapewne musieli, zlekka skinął głową.
Głos dzwonka oznajmił przybycie Harmauta.