Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/761

Ta strona została przepisana.

szą sumę pieniędzy nie zgodziłby się na odstąpienie drogiej pamiątki rodzinnej.
— Masz słuszność, mój opiekunie! — zawołał Darier. — Żałuję, iż święty obowiązek nie pozwala mi spełnić życzenia pana Harmant, sądzę wszak, iż uczucia jakiemi przejętym się być czuję, usprawiedliwią mnie przed nim zupełnie.
— Rozumiem... — odrzekł niechętnie Garaud — lecz razem żałuję, iż podobnie piękne dzieło z rąk mi się wymyka... nie mówmy o tem więcej. A teraz panowie... — dodał — czekając na obiadową godzinę, możebyśmy użyli razem przejażdżki po lesie?
Wszyscy trzej przyjęli ów projekt, a jednocześnie służący wszedł z oznajmieniem, iż panna Marya przysłała powóz, który oczekuje przed domem.
— Otóż składa się doskonale! — zawołał Harmant z przybraną wesołością. — Nie będziemy potrzebowali szukać na mieście wehikułu, mogąc się w moim we czterech pomieścić wygodnie. Jedziemy tedy do Kaskady.
— Lecz pozwolicie mi przed tem zmienić ubranie — rzekł malarz — powrócę za chwilę.
I przebierając się w przyległym pokoju, myślał sobie:
— Ten człowiek na seryo wydaje mi się być podejrzanym. Po kilkakrotnie dostrzegłem zmianę w jego fizyognomii, mimo, iż posiada zadziwiającą władzę panowania nad sobą. Jest to łotr ostatniego rodzaju!.. mam to nie zbite przekonanie... brak mi jednakże dowodów... zkąd je odnaleść? Nie traćmy nadziei!..
Podczas przebierania się Edmunda, Harmant mimo silnego wstrząśnienia jakie mu sprawiła cała ta scena, usiłował rozmawiać swobodnie z Jerzym i Lucyanem. Mówił głośno, czyniąc cudowne projektu na przyszłość dla swego zięcia i córki. Widział podźwigniętą z popiołów fabrykę w Alfortville i postanowił, aby z początkiem przyszłego tygodnia zajął się Lucyan przygotowaniem potrzebnych ku temu planów.