Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/766

Ta strona została przepisana.

Pod siłą tego pocałunku dziewczę pokraśniało, a wraz suchy, ciężki kaszel wybiegł z jej piersi. Zatrzymawszy się, obecni, patrzyli na nią z politowaniem. Nic bardziej smutnego w rzeczy samej po nad “dok owego dziewczęcia, stojącego tak blisko upragnionego szczęścia, od którego dzieliła ją straszna dłoń śmierci. Młodzieńcy pożegnawszy się, odeszli.
— Otóż nareszcie jesteś szczęśliwą... — rzekł Harmant, okrywając córkę pieszczotami.
— O! tak, mój ojcze... bardzo szczęśliwą... Nadmiar szczęśliwą — odrzekła głosem przerywanym, ostrym, suchym kaszlem. — Ach!.. wielka ta, niespodziewana radość, odbiera siły... potrzebuję spoczynku co prędzej.
— Idź... spocznij... sen cię uspokoi. Podobnie gwałtowne wzruszenia podkopywały twe zdrowie... Lecz otóż skończyły się nareszcie... Zbliża się chwila spokojnego szczęścia... myśl o tem.
Tu uścisnąwszy swą córkę, odszedł do gabinetu, z brulionem kontraktu, nakreślonym przez Jerzego. Skoro tylko drzwi zamknął za sobą, wyraz jego twarzy nagle się zmienił, jak gdyby maska opadła z jego oblicza. Upadł na krzesło zgnębiony.
— Otóż i nowe niebezpieczeństwo! — szepnął w zamyśleniu. — W chwili, gdy Lucyan wchodzi w moją rodzinę, gdym zabił w jego sercu miłość dla Łucyi Fortier i wykopał wiekuistą przepaść pomiędzy niemi obojgiem, w chwili, gdy jego małżeństwo z mą córką, oddaje go w zupełności pod moją władzę zkąd, i dlaczego to straszne widmo przeszłości, nazwane Joanną Fortier, ukazuje się nagle przedemną? Edmund Castel, jak widzę, znał tę kobietę, a znał ją dobrze, skoro zdołał naszkicować jej postać, tak dziwnie podobną!.. Joanna Fortier, ta zbiegła z więzienia w Clermont, spotkać się z nim może... Wtedy on ją pozna!., może ją zbliżyć do Lucyana... a kto wie, czyli się nawet z sobą już nie widzieli? Owa kobieta, o której mówił Labroue... ta roznosicielka chleba, Eliza