Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/789

Ta strona została przepisana.

uczucie nad prostą przyjaźń wywoływały je z jej piersi. Starał się jednak nie okazać tego i stanął w obronie Joanny przeciw Harmantowi, wiedziony jedynie litością dla tej zgnębionej tyloma ciosami, skazanej niewinnie być może, do. Czego nie chciał przykładać ręki ze swej strony. Czuła iż przyaresztowanie jej w jego mieszkaniu sprawiłoby mu wieczny wyrzut sumienia.
Jerzy nie wątpił, iż milioner poznał w niej Joannę Fortier po rysach twarzy, brzmieniu jej głosu, ale nie odgadywał prawdziwego powodu jego postępowania, nie przypuszczał, ażeby Jakób Garaud w swej własnej osobie przed nim znajdował się wtedy. Joanna również, widząc na obliczu Harmanta przestrach i osłupienie, przypisała to ojcowskim uczuciom dla swego dziecka ze strony przemysłowca, ale mordercy Juliana Labroue nie poznała w nim wcale, jak Jerzy go odgadnąć nie mógł zarówno pod maską uczciwego i powszechnie szanowanego człowieka. Mimo, iż Edmund Castel rzucił mu kilka wyrazów tajemniczych w tym względzie, żadne podejrzenie nie zrodziło się w umyśle młodego adwokata. Znajdując nieludzkiem postępowanie milionera względem Elizy Perrin, mówił sobie:
— Działa jak ojciec, ślepo kochający swą córkę. Egoizm posuniętej do szczytu ojcowskiej miłości, czyni go obojętnym na wszystko, co nie dotyczy jego ukochanego dziecka.
Inna myśl przychodziła obok tego do głowy Jerzemu. Być może, iż ta kobieta, którą uważamy oba za Joannę Fortier, jest rzeczywiście tylko Elizą Perrin. Rozpatrując się w jej rysach twarzy, znajdował wprawdzie wielkie podobieństwo z postacią Joanny Fortier, namalowaną na obrazie Edmunda; to jednak nie wystarczało dla utrwalenia w nim tego przekonania.
Mimo to wszystko, widząc, jak żywo artysta zajmował się Lucyanem i odgadując, iż poszukiwał prawdziwego mordercy Juliana Labroue, postanowił opowiedzieć mu o tem, co zaszło. Gdyby albowiem Eliza Perrin była rzeczywiście Jo-