W owej chwili, jak wiemy, burza się rozwinęła, wskutek której podróż przedstawiała się długą i niedogodną; woźnice wahali się z przyjęciem propozycyi wyjazdu; wreszcie jeden z nich znęcony zapłatą dwudziestu franków, zgodził się na podróż, Wpół do pierwszej uderzyło, gdy powóz wyruszał ku Alfortville. Burza szaleć nie przestawała.
— Jak teraz i w którą stronę mam jechać? — zapyta! woźnica, zwracając się do pana Labroux.
Inżynier dał mu potrzebne objaśnienia, Różnica jednak z powodu ciemności nocy błądził, to w prawo to w lewo, tracąc czas nadaremnie. Pan Labroux zniecierpliwiony wysiadł z powozu.
— Jestem już blisko fabryki — rzekł — masz dwadzieścia franków, wracaj do Paryża i skierował się w stronę swego mieszkania.
Woda spływała strugą po jego ubraniu, potrzebował jednak zrobić z pięćdziesiąt kroków tylko, ażeby stanąć u siebie. Przybywszy do drzwi fabryki, wyjął klucz z kieszeni, otworzył, wszedł i zamknął za sobą; następnie minąwszy podwórze udał się w stronę pawilonu. Joanna posłyszawszy skrzypnięcie drzwi zerwała się nagle.
— Ktoś wszedł! — zawołała — ktoś chodzi po podwórzu. .Moim obowiązkiem jest czuwać nad bezpieczeństwem fabryki. Zobaczyć potrzeba.
I pobiegła ku drzwiom stancyjki chcąc wyjść. Juraś uczepił się dwoma rękami jej sukni wołając:
— Mamo, ach mamo, nie odchodź, ja się boję!
— Natychmiast wrócę drogie me dziecko! — zapewniała Joanna.
— Nie, nie! — nie odchodź, nie odchodź! — krzyczał przestraszony i całą siłą prawej ręki uczepił się sukni Joanny podczas, gdy lewą trzymał swego konika.
Pani Fortier widząc przerażenie chłopczyny, chwyciła go za ręce, a wybiegłszy szybko na podwórze spojrzała w stronę gabinetu pana Labroux. Nagle światło drżące, czerwone,
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/79
Ta strona została przepisana.