— Jest to ryzyko... w rzeczy samej — rzekł Garaud — ależ za jakąbądź cenę usunąć trzeba grożącą „nam a bliską może katastrofę. Pomyśl, że twój majątek związany jest z moim... moja ruiną jest twoją ruiną. Pożegnaj się z dochodem i pensyą, jeśli ja zginę!
— Milcz! nie lubię słuchać głupstw takich! — fuknął Soliveau. — Nędza obecnie byłaby dla mnie katuszą do niezniesienia! — Gdyby mi przyszło pracować na życie, umarłbym z głodu!
— Ryzykuj więc wszystko dla wszystkiego!... jestżeś zdecydowanym?
— Zobaczę... dobrze to rozważyć potrzeba. Nie masz innych szczegółów do udzielenia mi o Joannie Fortier nad te, o których mówiłeś?
— Nie mam. Wiem, że jest roznosicielką chleba, że przybrała nazwisko Elizy Perrin, że odnalazła swą córkę, przy której mieszka bezwątpienia... więcej nad to nic nie wiem.
— Nie wiesz nazwiska piekarni, w której ona pracuje?
Harmant potrząsnął głową przecząco.
— Zatem, ja sam sobie dopełnię potrzebne objaśnienia.
— Zastrzegam jednak, bez morderstwa, noża i rewolweru! — rzekł Garaud.
— Bądź spokojnym! Zabójstwo, w śliczną szatę przyodziane, o fałszywym, przy prawnym nosie, który mu nada pozór wypadku. No! tym razem jeszcze mam nadzieję, że się wydobędziemy. Porzuć więc tę minę nieboszczyka, a zabierz się do jedzenia i picia, jako istota żyjąca.
Harmant, aby okazać spokój odzyskany, napełnił szklankę burgundem i trącił się takową z Owidyuszem.
Chwila rozejścia się nadeszła.
— Jedność wytwarza siłę! — zawołał Soliveau — lecz pieniądz jest większą jeszcze siłą nad jedność. Masz pieniądze przy sobie kuzynie?
Harmant, dobywszy z kieszeni pugilares, wydostał zeń paczkę biletów bankowych, jakie wręczył swojemu wspólni-
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/799
Ta strona została przepisana.