Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/800

Ta strona została przepisana.

kowi, który przy ich odbiorze wychylił jednocześnie kieliszek Chartreus’a.
— Masz-że mi jeszcze co do powiedzenia? — zapytał.
— Nic nie mam.
— W takim razie nie potrzebujesz do mnie się trudzić, jak to miałeś zamiar uczynić. Jako naddatek do zaofiarowanej mi kwoty, biorę to pudełko cygar, gdyż są one doskonałe, a teraz odchodzę. Potrzebuję w samotności plan sobie ułożyć.
I łotr ten oddalił się, uścisnąwszy rękę swego przyjaciela.
Jak widzimy, Soliveau wcielał się całkowicie w idee Jakóba Garaud. Wierzył on w szczęśliwą gwiazdę tego ostatniego i mówił sobie, że im cięższym będzie łańcuch łączących z sobą ich zbrodni, tem bardziej stanie się on panem sytuacyi, każąc sobie grubo płacić za oddane przysługi. Nikczemnik ten był człowiekiem głowy i czynu; miał upodobanie w czarnych skomplikowanych występkach, przywodzących mu na pamięć melodramata, jakiemi rozkoszował się niegdyś w teatrze Ambigu i Gaité.
Wróciwszy do siebie, rozebrał się i położył na łóżku, nie dlatego jednak, by zasnąć, lecz aby uknuć plan nowej zbrodni.
— Bez morderstwa! — powtórzył — potwierdzam to zdanie; trudniej jest jednak przygotować wypadek, posiadający cechę prawdopodobieństw, niż nóż zatopić w piersi. Tu trzeba szukać przychylnego zbiegu okoliczności. Mimo mej całej przebiegłości, w sprawie z Łucyą działałem nierozważnie... — mówił dalej — Amanda podejrzywać mnie może. Obecnie należy okazać więcej przezorności, a nadewszystko działać prędzej, ponieważ niebezpieczeństwo wybuchnąć może lada chwila. Przedewszystkiem potrzeba mi wytropić schronienie roznosicieki chleba. Jutro tedy od rana rozpocznę śledztwo w tym celu... Następnie zobaczymy, co czynić wypadnie... Skoro Joanna odnalazła swą córkę, na ulicę więc Bourbon udać mi się trzeba — mówił dalej — gdzie już przedtem niejednokrotnie krążyłem. Zmienić się jednak należy od stóp do głowy, aby mnie nie poznano; szczęściem, nie brak mi do tego kostyumów.