Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/805

Ta strona została przepisana.

trzeby obecnie jej śledzić, zwrócił się w stronę Clichy, dążąc do swego mieszkania.
Pozostawiwszy go tam, połączmy się z Edmundem Castel, który w wilię dnia tego wyjechał na stacyę Liońskiej drogi żelaznej.
Przybywszy tam, zapytał, o której godzinie odchodzi pociąg do Dijon.
— O siódmej, minut piętnaście... — odpowiedziano — a przybywa na miejsce o północy.
— Inny pociąg wcześniej nie odchodzi?
— Nie, panie.
Artysta spojrzał na zegarek. Było wpół do piątej.
— Przejrzę drogowskaz — rzekł — przed wyjazdem. W ostatnim razie zaczekam, wracać nie będę.
Oddawszy walizę posługaczowi, kazał sobie na stacyi podać obiad, wypił butelkę pięknego, białego wina Yorne, jakie tam tylko znaleść można i o siódmej, minut piętnaście odjechał do Côte-d’Or.
Punkt o północy, stacyjny omnibus zawiózł go do hotelu pod Czerwonym kapeluszem, gdzie zasnął snem głębokim, aż do dziewiątej rano nazajutrz. Ubrawszy się starannie, oznajmił, iż wróci na śniadanie poczem o jedenastej udał się do biura prefektury.
— Proszę doręczyć mój bilet wizytowy panu prefektowi — rzekł do odźwiernego — i dodać, że przybywam z listem od sekretarza ministra spraw wewnętrznych.
— Zaprowadzę pana do sekretarza prefekta — rzekł odźwierny — ponieważ sam pan prefekt jest nieobecnym, wyjechał.
— A kiedy powróci? — pytał z niezadowoleniem artysta.
— Nic nie wiem... sekretarz będzie mógł pana objaśnić w tym względzie.
Powiadomił się Edmund w rzeczy samej, iż prefekt powraca tegoż wieczora i że będzie mógł być przyjętym dopiero nazajutrz o dziesiątej rano.