Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/809

Ta strona została przepisana.

łe pokrewieństwo Harmanta, smutne, jak pan widzisz. Czy panu mówiono, że Paweł Harmant umarł?
— Powiadomiono mnie o tem...
— Mylnie więc panu powiedziano.
Na te słowa urzędnika, wszedł woźny, odnosząc czysty papier niezapisany.
— Życzysz pan jeszcze jakich objaśnień? — zapytał Rouget Edmunda.
— Nie panie... wiem to, o czem się chciałem dowiedzieć. Szczerze dziękuję za objaśnienia.
— Czy one jednak pana zadowolnić zdołały?
— W zupełności! Cieszę się, że Harmant żyje... i tak panu, jako i panu prefektowi składam serdeczne dzięki, żegnając zarazem.
— Pan wkrótce odjeżdżasz?
— Pierwszym pociągiem.
— Do Paryża?
— Nie... do Joigny.
Po wzajemnem pożegnaniu, Edmund Castel wyszedł, odprowadzony przez prefekta aż do drzwi gabinetu.
— Nie ulega najmniejszej wątpliwości... — rzekł, idąc do hotelu — Paweł Harmant, nie jest Jakóbem Garaud, jakem to sądził... pomyliłem się srodze! Nie on więc zabił ojca Lucyana... Do skojarzenia tego małżeństwa wiedzie go zatem ojcowska miłość dla Maryi. Ale zkąd ta zaciekłość z jego strony, przeciw córce Joanny Fortier? Jakim sposobem zdołał otrzymać protokół, świadczący o oddaniu tej dziewczyny do przytułku? Jakiego w tym razie użył wspólnika? Być może tego Owidyusza Soliveau?
Po chwili głębokiej rozwagi, dodał artysta:
— Powinienbym czuć się teraz zupełnie już przekonanym wobec tego, com słyszał, a mimo, żem wątpić nie powinien, rzecz dziwna... powątpiewam jeszcze. Szukajmy dalej... zobaczymy!...