„Ogień, ogień, gore! Na pomoc!“ Krzyki te szybko się zbliżały. Młoda kobieta nagle się zerwała.
— Ach! jestem zgubioną!... jęknęła, ma słuszność ten nędznik który się mści za moją odmowę. (Uskarża mnie o zbrodnię!... Lecz nie, ja się usprawiedliwię... mam jego list, list który świadczyć będzie przeciw niemu! Jego list, lecz ja go niemam, mówiła dalej pół bezprzytomna dysząca, obejmując głowę obydwiema rękami, on tam pozostał w stancyjce... Ha! pójdę go szukać, znajdę go i nie będę obawiała się oskarżenia. List ten będzie dla mnie obroną!
Od łuny pożaru cały horyzont krwawił się wokoło.
Płonące budynki przedstawiały obraz wybuchającego wulkanu. Joanna podbiegła ku fabryce, od której dzieliło ją dwieście metrów zaledwie. Na przestrzeni kilkudziesięciu kroków przed sobą spostrzegła gromadkę mężczyzn, biegnących przez pole, a z wiatrem dobiegały ją słowa:
— Założyłbym się, że to ta nikczemnica Portier podłożyła ogień... Nie mogło to się skończyć inaczej... Nędznica ta groziła wobec mnie panu Labroux!
Joanna poznała głos kasjera Ricoux.
— Nie! nie... ja nie jestem winną! — usiłowała krzyczeć — Znam podpalacza... mordercę!...
Żaden głos jednak nie zdołał przejść jej przez gardło ściśnięte przerażeniem. Postąpiła naprzód z pochyloną głową, przyciskając Jurasia do swych piersi.
— Mamże dać się oskarżyć w ten sposób, mogąc się bronić? — pomyślała — nie... nie! listu... tego listu, dowodu mej niewinności, a zbrodni Jakóba szukać mi potrzeba i szukać go będę! To jedyne moje usprawiedliwienie... Wszystkim go pokażę. Zbrodniarz sam się w nim oskarża.
Myśląc tak, zbliżała się ku fabryce. Nagle, podniósłszy głowę, stanęła w miejscu, jak skamieniała.
Nowe płomienie, unosząc się w przestrzeni, wybuchały z punktu, który nie był ani pawilonem inżyniera, ani warsztatami. Pożar, niesiony wichrem, pochłaniał jej mieszkanie.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/83
Ta strona została przepisana.