Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/835

Ta strona została przepisana.

wszystko się w około mnie rozprasza. Jestem zmuszony przyznać sam sobie, żem nic nie odnalazł przeciw temu człowiekowi! Z mych poszukiwań nawet wynika, że on nosi właściwe swoje nazwisko, że ukończył szkołę w Chalons z chwalebnemi świadectwami, że posiadając wielkie zdolności mógł stać się sławnym wynalazcą, jakim go widzimy! I otóż moje podejrzenia, zamiast obrócić się przeciw niemu, na jego korzyść przemawiają! I ja... ja będąc w głębi duszy inaczej przekonanym, zmuszony jestem w obec tego przyznać bezsilnie, że on działa w tem wszystkiem zaślepiony ojcowską miłością... Że to wszystko, co dotąd uczynił, jedynie dla swojej córki to zrobił!
— Ale któż mu dostarczył ów dokument autentyczny, jakiego użył przeciw Łucyi? — pytał Darier.
— Mój drogi... od razu pragniesz rozświetlić punkt najciemniejszy — odrzekł artysta. — Przedemną staje to wszystko, nieprzeniknioną mgłą pokryte.
— Nie odnalazłeś więc prawdy?
— Jestem bliskim jej odkrycia... Posłuchaj! Tu Edmund Castel opowiedział o swych staraniach, czynionych w Joigny i Bois-le-Roi.
— Któż jednak być może owym baronem de Reiss? — zawołał Jerzy po wysłuchaniu opowiadania swego opiekuna.
— To właśnie kwestya, jakiej rozwiązać nie jestem I w stanie, a w obec której tracę ślad wszelki i gdzie pomimo nabytej pewności, że Harmant jest rzeczywistym Pawłem Harmant, zostaje mi w głębi duszy wątpliwość, jakiej pokonać nie jestem w stanie. Tu na tym punkcie, światło zagasło mi nagle, brodzę na los szczęścia... w ciemnościach. Jakiż, bo nie wytłomaczony węzeł łączy Harmanta z owym baronem de Reiss, z Duchemin’em, owym nędznikiem, złodziejem i z tą nikczemną Amandą? To przedewszystkiem zbadać by trzeba, a nieszczęściem nie posiadam sposobów ku temu.
— Proszę jednakże... powiedz mi mój opiekunie — zaczął Darier — dlaczego zadajesz sobie tyle trudu w rozświe-