Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/866

Ta strona została przepisana.

towarzystwo dróg żelaznych. To wkrótce się wyczerpie. Proszę więc, rozporządzaj w tym razie mojemi pieniędzmi.
— To niepotrzebne, panie — przerwała Amanda; — mam nieco oszczędności, które oddam do ostatniego grosza na wspólne to dzieło.
— Mimo to, nie cofam mojej ofiary — rzekł Castel; oto moja karta wizytowa z adresem; a państwo gdzie mieszkacie?
— W Batignolles, nr. 28.
— Skoro tylko pozyskacie jaką wiadomość, o każdej godzinie, nie tracąc czasu, uprzedźcie mnie o tem, chociażby to było nawet wśród nocy.
— Nie omieszkam — rzekł Raul.
— Uspokój się więc, panie Duchemin — dodał, podnosząc się, Edmund Castel; — rachuj na moją obietnicę. Żadne ściganie ciebie nie będzie miało miejsca.
— Ufam pańskim słowom i dziękuję z całego serca.
Artysta, wyprowadzony przez dwoje młodych ludzi, wyszedł z gabinetu, udając się na stacyę drogi żelaznej.
— Zdaje mi się, iż teraz rehabilitacja Joanny Fortier, matki Jerzego, jest bliską — myślał, wysiadłszy na pociąg, idący do Paryża.
Raul z Amandą błogosławili losowi, który im tak dzielnego zesłał sprzymierzeńca. Resztę dnia spędzili wesoło i wieczorem wrócili do Batignolles, ułożywszy plan nowy, jaki wykonać miał Duchemin w celu odkrycia mieszkania Owidyusza.
Pomimo uspokojeń ze strony swego wspólnika, Harmant mocno się obawiał i wszelka własna rozwaga pokonać jego trwogi nie zdołała. Chodziło mu o Amandę Régamy, kochankę Raula Duchemin; czy ona nie stanie się dla nich wrogiem niebezpiecznym. Obawa jego wzrastała z każdą chwilą; daremnie postarzał:
— Joanna zginęła, zmiażdżona rusztowaniem, z jej strony zatem nie mam się czego lękać. Amanda ściga Owidyusza, lecz mnie nie zna wcale. Zresztą, za tydzień Soliveau opuszcza Francyę; dziecinną zatem jest moja trwoga.