Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/87

Ta strona została przepisana.

To mówiąc, zaprowadził Ricoux komisarza na koniec podwórza, gdzie złożony był trup inżyniera.
— Oto ofiara! — rzekł — uderzenie nożem w pierś. Przypatrz się pan.
— Pan Labroux! — zawołał komisarz poznawczy właściciela fabryki.
— On sam! — nasz nieszczęśliwy, nieodżałowany pryncypał.
Urzędnik stwierdziwszy śmierć inżyniera, zapytał:
— Kogo pan oskarżasz o zbrodnię?
— Odźwierną fabryki.
— Jej nazwisko?
— Joanna Fortier.
— Na czem pan opierasz swoje oskarżenie?
— Szukano jej wszędzie, zniknęła bez śladu, co dowodzi, że uciekła podłożywszy ogień. Zresztą kupiła petroleum, ażeby popełnić naprzód ułożoną zbrodnię.
— Jakież były powody tej zbrodni?
— Onegdaj pan Labroux niezadowolony z wypełnianych przez nią obowiązku, uwolnił ją. Miała ztąd odejść za tydzień.
Komisarz spisywał powyższe szczegóły przy świetle pożaru.
— Mówisz pan że jest i druga ofiara? — zapytał.
— Tak panie.
— Któż jest tą ofiarą?
— Nadzorca i zarazem zarządzający fabryką. Dobry, dzielny chłopiec pełen zasługi, Jakób Garaud. Przybiegł tu jak my wszyscy dla niesienia ratunku. Chcąc ocalić kasę z narażeniem własnego życia, zagrzebanym został pod palącemi się zwaliskami. Ach! niegodna kobieta!
— Czy nie pozostała wcałości jaka część budynku, w której możnaby było złożyć ciało pana Labroux.
Daniel ukazał się na tę chwilę.
— Stajnie i remizy nienaruszone zostały — rzekł.
— A więc niech tam ciało zaniosą.