Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/881

Ta strona została przepisana.

Oto zadanie, jakie przy malowaniu obrazu stawiał sobie Edmund Castel, a którego rozwiązać nie był w stanie. Dzień wtorkowy przeminął bez otrzymania wiadomości od Raula Duchemin; środa też same dała rezultaty: Rani nie ukazał się wcale. Edmund Castel postanowił wieczorem pójść osobiście do niego, a raczej do panny Amandy na ulicę des Dames w Batignolles.
Szwaczka, wróciwszy od pani Augusty, weszła do swego mieszkania, ale tylko na chwilę, jak opowiadała odźwierna; poczem wyszła z domu, nie mówiąc, o której godzinie powróci. Duchemin zarówno był nieobecnym.
Edmund pozostawił więc swą wizytową kartę pod adresem Raula, na której ołówkiem nakreślił te słowa:
„Będę u was jutro, to jest we czwartek, o dziesiątej rano. Oczekujcie na mnie... potrzebuję koniecznie z wami pomówić.“
Poczem wrócił do siebie na ulicę Assas.
Amanda i Raul wrócili dopiero koło północy, naznaczyli sobie bowiem rano dnia tego schadzkę w małej kawiarni przy ulicy Murillo, zkąd dobrze mogli zwracać baczność na pałac Harmanta.
Skoro tylko do domu wrócili, odźwierna doręczyła im bilet, pozostawiony przez Edmunda. Po przeczytaniu dopisku byli przekonani, iż artysta ma im udzielić jakąś ważną wiadomość ze swej strony; Amanda więc pragnęła być obecną przy jego wizycie, nie mogła tego jednak uczynić, zostawszy wysłaną właśnie o tej godzinie do jednej z klientek przez panią Augustę. Pozostał więc w domu jedynie Duchemin, któremu rozkazała udzielić sobie wiadomość, gdyby otrzymał takową od Edmunda.
Dnia tego pogoda była przepyszną. Amanda, wyszedłszy o wczesnej rannej godzinie, szła pieszo, postanowiwszy wziąć fiakr dopiero nad brzegiem Sekwany i udać się takowym na miejsce, wskazane jej przez zwierzchniczkę. O dziewiątej jechała ulicą Sztuk Pięknych, położoną w pobliżu ulicy Bonapartego.