Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/912

Ta strona została przepisana.

— Wolałabym, ażebyś pani dać jej to zechciała... — rzekła z zakłopotaniem Maryanna.
— Dobrze... mogę i ja jej doręczyć. A teraz pójdź, obejrzyj nakrycia z uwagą; zobacz, czy wszystko jest w porządku, jak trzeba; następnie idź się ubrać, a skoro wrócisz, ja zajmę się swoją toaletą.
Maryanna pobiegła spełnić zlecenie.


∗             ∗

Amanda, mając przeszło godzinę czasu do rozporządzenia, postanowiła jechać do pani Augusty, aby powiadomić ją, iż sprawa wielkiej doniosłości nie pozwoli jej dziś przybyć do pracowni. Jakoż udała się fiakrem na ulicę św. Honoryusza. Pragnęła uprzedzić również o tem co zaszło Raula i Edmunda Castel, nie wiedząc jednak, gdzie ich odnaleźć, zaniechać tego musiała.
Owidyusz, po wyjściu z Gospody piekarzów, udał się do Tierceleta, na ulicę Jakóba, gdzie pozostawił słów kilka, A przypominając mu o obiecanych listach rekomendacyjnych dc Buenos-Ayres. Oznaczył Tierceletowi schadzkę nazajutrz, zapraszając go na śniadanie. Zawczasu ułożył sobie plan na wszystkie dni, jakie mu przed wyjazdem pozostawały. I tak:
W piątek miał być na śniadaniu z wyżej wymienionym Tierceletem, poczem postanowił jechać do Courbevoie dla zobaczenia się z Harmantem i odebrania od niego przyrzeczonej sumy pięciuset tysięcy franków. W sobotę dokończy uzupełnienia zakupów. W niedzielę przewiezie swoje pakunki na stacyę drogi żelaznej z Paryża do Hawru, a w poniedziałek zrana wyjedzie kuryerskim pociągiem, by tegoż samego wieczora jeszcze wsiąść na okręt żeglugi transatlantyckiej.
Wszystkie swoje papiery umieścił w portfelu. Zapomniał tylko o rozłożeniu czasu wieczorem w dniu, w którym wydadawano bankiet na cześć roznosicielki chleba.
— Pójdę do teatru lub kawiarni — rzekł do siebie.