W chwili, gdy przechodził koło okienka gabinetu, poznała go Amanda.
— To doktór z Bois-le-Roi — yrzekła.
Według oznajmienia lekarza, paroksyzm zwolna się uspokajał; ruchy konwulsyjne łagodniały i nastąpiło ogólne prawie letargiczne obezwładnienie.
Jeden z agentów poszedł wyszukać fiakra, w którym możnaby było przewieźć nieruchome ciało nikczemnika, podczas gdy drugi zwrócił się do właścicielki restauracyi.
— Pani będziesz odpowiedzialną — rzekł — za fakta, jakie dziś miały miejsce w twoim zakładzie. Stawiono opór prawu... dopomożono do ucieczki zbiegłej z więzienia. Jest to rzecz ważna... bardzo ważna.
— Czyliżem mogła przeszkodzić temu?
— Sprawiedliwość to oceni.
Fiakr przed dom zajechał. Włożywszy weń bezwładnego Owidyusza Soliveau, agenci pojechali z nim do prefektury.
Skoro odjechali, Maryanna pobiegła do gabinetu, w którym pozostawiła Amandę. Gabinet był próżnym, robotnica pani Augusty zniknęła, pozostawiwszy na stole pięć franków, jako zapłatę za obiad.
Nie prze widując wmięszania się policyi w tę sprawę, ulękła się następstw, które wyniknąć mogły dla niej z uwięzienia Owidyusza Soliveau.
— Odnalazłszy adres tego nędznika, zarządzą u niego poszukiwania — myślała — znajdą bezwątpienia notatki i ów straszliwy dowód, kupiony przez pseudo-barona de Reiss od modniarki w Joigny. Wobec tego postanowiła Amanda, iż trzeba jej jaknaśpieszniej powiadomić Edmunda Castel o tem co zaszło i wsiadłszy w powóz jechała na ulicę Assas.
Nie zastała w domu artysty, był tylko służący, dozoru-