Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/953

Ta strona została przepisana.

lecz pan pozwolisz, iż za nim cię odwiozę, wstąpię do domu na śniadanie.
— Zgoda! — rzekł Raul — proszę tylko o pośpiech.
— Za pięć minut będę gotowym. Gdzie pan mieszkasz?
— Przy ulicy Assas.
— Do czarta! kurs dosyć daleki.
— Wynajmę cię na godzimy i dostaniesz odemnie suty napiwek.
— Jedziemy więc...
— Lecz przed udaniem się na ulicę Assas, zatrzymasz się na ulicy des Dames, pod nr. 28.
— Dobrze panie. Tu zaprzęgnąwszy, zaciął konie i wyjechał z bramy wioząc Duchemina.
Zaułek, na którym mieszkał utrzymujący wynajem powozów, łączył się z ulicą de Clichy. Przejeżdżając około pawilonu Owidyusza Soliveau, Raul spostrzegł gruppę ciekawych, rozpytujących agentów, rozstawionych w około domu.
Gdy powóz ujechał z pięćdziesiąt metrów przestrzeni, odetchnął nieco swobodniej.
Lecz wróćmy do Amandy. Przepędziła ona noc straszną; do szóstej rano nie otrzymała żadnej wiadomości od Raula. Co z nim się działo? Jakiż nieprzewidziany wypadek zatrzymał go tak długo nazewnątrz? Młoda kobieta stawiała sobie po tysiąc razy te zapytanie, niemogąc na nie znaleść odpowiedzi. O siódmej, ubrała się, postanowiwszy pójść do Edmunda Castel. Kończąc swą toaletę, chwilami zbliżała się do okna, patrząc czy nie spostrzeże nadchodzącego Raula. Nagle dojrzała powóz, jadący z pośpiechem. Zabłysła nadzieja, która nie była tym razem zwodniczą, gdyż fiakr zatrzymał się przed domem, a z poza drzwiczek spostrzegła wychyloną głowę Duchemina.
— Zejdź prędko! — wołał, ujrzawszy ją w oknie.
Amanda na dół pobiegła.
— Dlaczego nie wysiadasz? — pytała.