Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/954

Ta strona została przepisana.

— Z dwóch przyczyn... Najprzód mam nogę zwichniętą.
— Ach! wielki Boże!..
— Nic to... nie obawiaj się. Następnie, potrzebuję zaraz jechać na ulicę Assas.
— Cóż się stało?
— Zdobyłem papiery...
— Nasze?
— Tak... nasze; a co więcej, mam także akt zejścia prawdziwego Pawła Harmaut. Owidyusz nie wrócił do swego mieszkania.
— Ponieważ został aresztowanym... — dodała Amanda.
— Jakto... aresztowany! — powtórzył Duchemin.
— Tak.
— Zkąd wiesz o tem?
— Posłuchaj. Tu opowiedziała w krótkości o wszystkiem co zaszło w piekarskiej gospodzie.

XXVI.

— Tem lepiej... — zawołał Duchemin, wysłuchawszy jej opowiadania. — Lecz strasznie cierpię na nogę — dodał — zechciej mi przysłać pantofel i nożyczki; rozetnę kamasz, ponieważ zdjąć mi go niepodoba.
Amanda pobiegłszy szybko do siebie, wróciła z tem wszystkiem. Po wdzianiu pantofla, Paul doznał natychmiastowej ulgi.
— Musisz pójść do szwalni — rzekł do niej — w południe powiadomię cię o wszystkiem, co posłyszę od pana Castel. Jestem pewien, że będzie zadowolony. Wsiądź teraz do powozu, zawiozę cię po drodze pa ulwę św. Honoryusza.
Amanda pobiegła dokończyć ubrania, i za chwilę jadąc z Raulem, wysiadła przed zakładem pani Augusty.