Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/966

Ta strona została przepisana.

więc znowu przed jakiemś niebezpieczeństwem ocaloną została. Ale dlaczego mianoby ją zaaresztować? dlaczego? Robotnicy piekarscy, jak opowiadała ta nieznajoma kobieta, rzucili się na agentów. Nie uważali ją zatem za winną.
Co to znaczyło? Gdzie szukać rozwiązania tej strasznej zagadki?
Sądząc, iż może znajdzie bliższe objaśnienia w piekarni Lebreta, Sucya bezzwłocznie tam się udała. Zastała w sklepie służącą.
— Powiedz mi pani — zapytała — czy była tu dziś matka Eliza?
— Ach! nie pytaj mnie panna o nią — odrzekła dziewczyna z gestem przerażenia. — Chciano ją zaaresztować wczoraj w Gospodzie piekarzów...
— Ależ dlaczego?
— Nic nie wiem... Mówią, iż była oddawna ściganą przez policyę?...
— Ściganą przez policyę?! — powtórzyła Łucya jak pół obłąkana. — Matka Eliza ścigana przez policyę?...
— Powszechnie tak mówią. Wiadomość ta rozbiegła się po całym okręgu.
— Lecz w czemże przewiniła?
— Nie wiem tego... Lugduńczyk jednak, który ją bronił, został ujętym i zaprowadzonym dziś rano do sędziego śledczego, a Gospoda piekarzów zamkniętą.
Łucya zaledwie na nogach utrzymać się zdołała pod ciosem tej strasznej wiadomości. Siłą woli pokonawszy ’wzruszenie, podziękowała służącej i wyszła ze sklepu.
— Nic... nic się nie dowiedziałam — szeptała; — gdzie pytać o matkę Elizę... gdzie ją odnaleźć? Niepodobna, ażeby ona przez policyę poszukiwaną być mogła. Ta kobieta nigdy nikomu nie uczyniła nic złego... Służąca widocznie źle zrozumiała! I otóż zostałam sama pośród tej strasznej tajemnicy, nie mogąc przyjść w pomoc zacnej matce Elizie. Lucyan opuścił mnie... Ach! jakżeby mi on teraz mógł pomódz... on, który