Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/975

Ta strona została przepisana.

— Oto jest akt jego zejścia — rzekł Edmund — podając papier Jerzemu; — ów wielki przemysłowiec, milioner, nie jest kim innym, jak mordercą, podpalaczem, złodziejem, Jakóbem Garaud!...

XXX.

— Jakóbem Garaud?! czy podobna? — zawołał Jerzy.
— Wszystko, co uczynił przeciwko twoim, aż nadto o tem przekonywa — odrzekł artysta. — Zresztą natychmiast przekonać się możesz.
— W jaki sposób?
— Posiadasz zapewne własnoręczne pismo owego wielkiego mechanika z Courbevoie?
— Mam! — wołał z pośpiechem młody adwokat. — Oto jego list!...
Tu wziął z biurka list milionera, w przeddzień pisany.
Edmund, pochwyciwszy go, wydal okrzyk tryumfu.
— Toż samo pismo! — zawołał. — Patrz.... najmniejsza wątpliwość tu nie istnieje! Przekonaj się, że Paweł Harmant jest Jakóbem Garaud, mordercą ojca Lucyana!
Labroue drżący, ogarnięty przerażeniem, chwycił się za głowę.
— I ten człowiek, wiedząc, kim byłem, chciał, abym zaślubił jego córkę?... Dlaczego? dlaczego?
— Dlatego, ażeby cię tem skrępował... aby cię zmusił do milczenia w chwili, gdy jaka nieprzewidziana okoliczność przeszłość jego odkryje.
— Ach! zbrodniarz... nikczemnik! I ja nie mogę go oddać w ręce sprawiedliwości!...
— Dlaczego?
— Broni go przedawnienie.
— Źle sądzisz! — zawołał Edmund Castel. — Przedawnienie istnieje za popełnione przezeń zbrodnie w Alfortville,