— Podpalenie pawilonu było bezużytecznem — rzekł po chwili — ponieważ widocznem jest, iż ogień podłożony został w stolarni, napełnionej wiórami i drzewem, zkąd w jednej chwili przedostał się do pawilonu, w którym znajdował się gabinet właściciela fabryki i kassa.
Ricoux na słowa te pogrążył się w zadumę.
— Czy nie wiesz pan — ciągnął sędzia dalej — ile pieniędzy mogło wówczas znajdować się w kassie pana Labroue?
— Wiem, gdyż w chwili odjazdu robiliśmy właśnie rachunek.
— Jakaż była summa pieniędzy?
— Sto dziewięćdziesiąt tysięcy, dwieście pięćdziesiąt trzy franki i dziesięć centymów. W kassie zaś u mnie znajdowało się pięć tysięcy franków, które ocalały, ponieważ zabrałem je do siebie.
— Czy summa, o jakiej pan mówisz, była w biletach bankowych?
— Tak, panie sędzio, a oprócz niej trzy tysiące franków znajdowało się w złocie.
— Czy pan jeden tylko wiedziałeś o tych pieniądzach, jakie znajdowały się w kassie?
Ricoux zamyślił się chwilę.
— Nie, nie ja jeden... — odpowiedział — dwie osoby jeszcze obecnemi były przy dokonywaniu rachunków.
— Jakież to były osoby? — Jakób Garaud, nadzorca fabryki, i była odźwierna, Joanna Fortier.
Twarz sędziego rozjaśniła się z zadowolenia.
— Tak... tak — mówił dalej Ricoux. — Wiedzieli o tem, prócz mnie, Joanna i Jakób, który zginął dla ocalenia tych pieniędzy i papierów pana Labroue.
— Lecz jakim sposobem i dlaczego oskarżona Fortier
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/98
Ta strona została przepisana.
XXI.