Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/999

Ta strona została przepisana.

rady! Zbyt długo szczęście ci służyło... odwet nastąpić musiał!
— Joanno Fortier! — rzekł sędzia śledczy do roznosicielki — jestem upoważniony przez prokuratora rzeczypospolitej do udzielenia ci tymczasowej wolności, zanim zupełna wygłoszoną zostanie. Oddaj mi papier, który ci doręczyła córka tego człowieka. I ciebie proszę, panie Castel o złożenie w me ręce aktu zejścia Pawła Harmant, oraz listu, pisanego w 1861-ym roku do Joanny Fortier przez Jakóba Garaud.
Artysta pośpieszył zadośćuczynić żądaniu.
— Wyrok, wygłaszający dla pani uniewinnienie, wkrótce wydanym zostanie — rzekł sędzia, zwracając się do Joanny.
— Dzięki! och... panie! dzięki! — wołała biedna kobieta — jam tyle wycierpiała!
— A oto... — dodał Edmund Castel, prowadząc kuniej Jerzego — oto adwokat, który bronić cię będzie nietylko całą potęgą swego talentu, lecz razem i serca!
Joanna z radością zbliżyła się, podając mu rękę.
— Uściśnijże bracie tę naszą matkę nieszczęśliwą — rzekła Łucya do Jerzego. — We dwoje ją teraz kochać będziemy!
— On twoim bratem... on? — wyjąkała Joanna. — Och, synu... drogi mój synu!
I przytuliła do serca młodziana, rzucającego się w jej objęcia.
Zawiele jednak było radości dla tej nieszczęśliwej kobiety po tylu latach cierpienia. Zamęt ją ogarnął i padła w omdleniu na ręce swych dzieci. Gdy odzyskała przytomność, Lucyan klęczał u jej nóg obok Łucyi: on ją także nazywał swą matką.
W pół godziny później, skoro agenci uprowadzili Jakóba Garaud wraz z Owidyuszem, znaleziono Maryę, leżącą na łóżku, umarłą. Jej ręka zlodowaciała tuliła do ust chustkę za-