Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/175

Ta strona została skorygowana.
V.
Pani Blanchet.

Andrzej de Villers oddalił się, niezadowolony tem, że znalazł w podmajstrzym, którego kochał i szanował za jego przywiązanie do panny Lucyny Verdier, tę niechęć niewytłomaczoną do pana Alberta Maugiron.
Idąc, mówił sobie, nie bez pewnego niepokoju:
— Ten poczciwiec jest zupełnie oddany Lucynie, to nieulega wątpliwości, a chociaż jest i do mnie przywiązany, mogę już jednak w jego sercu i myśli, tylko drugie zajmować miejsce; dla niej więc tylko, dla niej wyłącznie widzi on niebezpieczeństwo w zbyt częstych odwiedzinach mojego protektora... Zkąd mu to do głowy przyszło?... Zkąd to dziwne przeczucie!?... Z pewnością jest w błędzie!... fakta są jasne i wyraźne!... Gdyby pan Maugiron myślał o Lucynie, gdyby był nią zajęty lub zakochany w jej majątku, gdyby jednem słowem, miał zamiar prosić o jej rękę, nie byłby przecię dla rywala przychylnym... to jasne jak słońce!... Wreszcie sam mi to powiedział własnemi ustami, domyśliwszy się moich uczuć, że nowe stanowisko, które mi wyrobi będzie mostem rzuconym nad przepaścią, która mnie dzieli od Lucyny... Stanowczo podmajstrzy stracił głowę!... Z tej strony nie mam się czego obawiać, lecz owszem mogę się wszystkiego spodziewać...
Następstwem naturalnem tych uwag było, że Andrzej de Villers, przekonany w zupełności, uśmiechnął się lekce-