Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/185

Ta strona została skorygowana.

— Pan Andrzej de Villers pozwala sobie względem pani uczuć nietolerowanych na jego stanowowisku, człowieka słabo zabezpieczonego!... jednem słowem, pani, ten młody a niedelikatny człowiek jest w pani zakochany...
Mówiliśmy, że od pewnej chwili Lucyna była różowa. Po tych słowach stała się purpurową.
— Zakochany we mnie!... — powtórzyła głosem cichym i wzruszonym. — Nie mogę w to uwierzyć!.. pani się myli pani Blanchet...
— Najprzód, proszę pani, ja się nigdy nie mylę! — odpowiedziała tłusta kobieta — moje doświadczenie, moje obycie w świecie, i ośmielam się powiedzieć, pewien takt wrodzony, istotnie większy i pełniejszy niż u innych osób mojej płci, nie pozwalają mi dać się zwieść fałszywemi pozorami... Wreszcie nie jest to wielką zasługą widzieć jasno w biały dzień, a tutaj rzuca się to samo, w oczy!... Aby to widzieć, dosyć patrzeć: a ani ja, dzięki niebu, nie mam krótkiego wzroku, ani też pan Andrzej de Villers nie ukrywa wcale swych płomieni!... Wzdycha tak, że mógłby wprowadzić w ruch skrzydła wiatraka... jest roztargniony w pani obecności, co jest jasnym dowodem, iż jest tylko nią zajęty... Głos mu drży gdy do pani mówi... czerwieni gdy się pani do niego zwraca... krótko mówiąc, robi wszystkie grymasy zakochanych starej szkoły; a to wstyd na jego miejscu, bo powinien to dobrze wiedzieć, że pan Verdier, ojciec pani, człowiek który posiada miljony, i który jak powiadają sam nie zna cyfry swego majątku, nie zrobiłby nigdy takiego głupstwa, żeby miał zgodzić się na przyjęcie za zięcia, jakiegoś chudopachołka subjekta, który nie miałby nawet za co kupić sobie nowe-