Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/186

Ta strona została skorygowana.

go fraka na dzień ślubu... Ah! gdyby się to tyczyło pana Alberta Maugiron, to co innego!... to jest młodzieniec dystyngowany!... to kawaler skończony!... Oto co się nazywa dobra partya!... Temu nie będzie trudno znaleść bogatą i dystyngowaną osobę na żonę, za to ręczę, tylko słówko piśnie a znajdzie co zechce!...
Gdybyś pani tylko chciała zadać sobie trochę trudu, jestem pewną żeby nie poszedł gdzieindziej!... Podchwyciłam kilka spojrzeń jakie rzucił na panią, i w których malowało się uwielbienie prawdziwe... Gdyby mu tak dodać trochę odwagi, uwielbienie to zmieniłoby się łatwo w uczucie najczulsze, najgorętsze!... Na pani miejscu, spróbowałabym... Do licha!... ten motyl wart aby mu podciąć skrzydełka, a miałabyś panno Lucyno małżonka, którymbyś się poszczycić mogła, i z powodu którego, twoja miłość własna nie cierpiałaby nigdy!...
Gdy lokomotywa jest puszczona całę siłą pary, nie ma żadnej racyi aby się zatrzymała, dopóki jej nie zbraknie wody i materyi palnych.
Tak samo było z panią Blanchet.
Dobra ta kobieta, mogłaby była tak mówić bardzo długo jeszcze, a nie zbrakłoby jej słów, chybaby prędzej, tchu jej niestało.
Od kilku chwil, żywy rumieniec Lucyny zniknął, a jej twarz wyrażała zwykły spokój, z przymieszką wzgardy.
— Pani Blanchet — rzekła głosem stanowczym — pozwoliłam pani mówić nie przeszkadzając jej, co dowodzi z mojej strony wielkiej cierpliwości i chęci nie zrobienia jej przykrości... Teraz, kiedy pani skończyła, proszę panią, wstrzymaj się na przyszłość, i oszczędź mi wynurzeń