— Jaka dziwna i nadzwyczajna chciwość!...
— Nie wiem czy to jest chciwość, i prawie wątpiłbym... brak wielu potrzeb i pragnień wytłomaczyłby lepiej, co do mnie, to obyczaje lacedemońskie...
— Procenta i zyski, bezustannie powiększane, nigdy nie wydane, rosną oczywiście jak tocząca się po śniego kula śniegowa — rzekł Maugiron.
— Oczywiście... — powtórzył de Villers.
— Ta kula śniegowa skończy na przybraniu rozmiarów olbrzymich!... Panna Lucyna będzie jedną z najbogatszych dziedziczek Paryża...
— Niestety tak! — wyszeptał kassyer.
— Dla czego to niestety?... Wygrasz pan wielki los na loteryi, kochany panie Andrzeju, jeżeli zostaniesz jej mężem...
— Ah! nie o jej majątek mi chodzi wcale!
— To już rzecz widoczna... romantyczny młodzieńcze, i nie wątpię ani minuty o twojej szczerości i bezinteresowności... ale wierzaj mi majątek nigdy nic nie psuje...
— Pan wie, iż tylko na pana jednego liczę, jeśli marzyć sobie pozwalam o dojściu kiedyś do celu moich nadziei!... Czy pan był łaskaw w moim interesie nowe przedsięwziąć kroki?...
— A jakże, kochany panie Andrzeju; jutro a może nawet dziś wieczór, spodziewam się, że będę mógł pomyślną panu zwiastować nowinę...
— Ah! panie, będziesz moją Opatrznością!...
W chwili kiedy de Villers wymawiał te słowa, Motyl, młody terminator z którym zabraliśmy już znajomość przy chorobie psa Plutona, wpadł do biura i zdjąwszy
Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/212
Ta strona została skorygowana.