Andrzej opuścił roletę, zamknął drzwi, poszedł do swego pokoju, zmienił ubranie wieczorowe na zwyczajne, tak aby być gotowym zejść, jak tylko obecność jego w biurze okaże się potrzebną, i nakoniec padł na łóżko, a zaledwie przyłożył głowę do poduszki zasnął snem twardym.
Podczas tego, zaczęli się schodzić ludzie, jeden po drugim, do drzwi zakładu; podmajstrzy przyjął ich zwykłemi słowy:
— Do roboty, moje dzieci, do roboty!... Pryncypał przyjeżdża dziś rano, trzeba się wziąć ostro, rękami i nogami do pracy aby go zadowolnić!
A robotnicy, szeptali jeden do drugiego, z wyraźnem niezadowoleniem.
— Pryncypał przyjeżdża... nie ma żartów!...
Albert Maugiron zajmował w górze ulicy Amsterdamskiej, obok starożytnej wieży niegdyś rogatki, mały domek którego był jedynym lokatorem.
Jego życie zewnętrzne, z pozorów przedstawiało się doskonale uregulowane. Miał skład domu bardzo przyzwoity dla kawalera; był więc stangret, który pielęgnował dwa konie, i grooma pełniącego obowiązki lokaja.