Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/264

Ta strona została skorygowana.

roku nie zostaje mi wiele więcej jak nic; wtedy gdy wy — jeżeli wam się podoba umieścić wasze pieniądze w kassie oszczędności, albo oddacie je na lichwiarskie procenta — możecie dojść do majątku, i potem żyć uczciwie przez resztę waszych dni na starość... Sprobójcie!... Gdzie zresztą znajdziecie człowieka moich zdolności... pomyśl sam?... Czy istnieje drugi taki jak ja w Paryżu? — czy istnieje gdziekolwiek na całym świecie?... Poszukajcie go, jak go znajdziecie, to mi powiecie sami jaki udział będzie on chciał mieć w zyskach tej roboty!?...
Widzisz więc kolego Wiewiórze, że twoje pretensye są niedorzeczne, że twoje reklamacye są idiotyczne, i że to ci mówię w oczy!... No cóż!? Czy jesteś przekonany?...
Ravenouillet opuścił głowę nie wiedząc co na to odpowiedzieć i milczał pokornie.
— Czy jesteś przekonany? — powtarzał Maugiron — Odpowiadaj...
— Toć już trzeba...
— Przede wszystkiem trzeba żeby to twoje przekonanie wewnętrzne było szczere. Jeżeli ci się to wydaje... zrywam natychmiast wszelkie stosunki z wami i pozwalam wam rządzić się samym, robić majątek bez mojej pomocy...
— Jest szczere! — wykrzyknął Wiewiór przerażony tą groźbą — jest ogromnie szczere!... Jestem bydlę... jestem idiota... jestem ostatnie zwierzę!... jestem stworzenie mniej mózgu mające niż króliki i mniej rozumu ni szczupak!... Oskarżaj mnie, prześwietny Groźny i szacunkiem otoczony!... oskarżaj zasłużyłem... ale, przez litość nie opuszczaj nas...
Maugiron zaczął się śmiać.