Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/271

Ta strona została skorygowana.

uspokojenia nerwów zbyt naprężonych, wyszedł dawszy rozkaz woźnicy, aby założył Blanka do powoziku na godzinę punkt dziesiątą.
O godzinie dziesięć minut na jedenastą, Maugiron zjadł prędko dwa półsurowe kotlety, wypił butelkę wina Bordeaux w jednej z restauracyi na bulwarach, potem kazał się zawieść do zakładu.
Spodziewał się znaleźć zakład w nieporządku, cały wzburzony i spotkać na swojej drodze same tylko twarze pomięszane, po odkryciu kradzieży spełnionej poprzedniej nocy... Tymczasem wszystko było w zupełnym spokoju...
Piotr podmajstrzy, doglądał robotników. Twarz jego wydawała się spokojniejszą, weselszą i mniej ponurą niż zwykle. Wypadkiem spotkał się z Maugironem i ukłonił mu się, bez uniżoności wprawdzie, ale grzecznie.
— Jak widać — pomyślał młody człowiek — bomba jeszcze nie pękła!... Jeszcze nic nie wiedzą... Inkassent banku nie był widać jeszcze!...
Zwrócił się do jednego z robotników, który obok przechodził i zapytał go:
Mój przyjacielu bądź tak dobry i objaśnij mnie czy pan Achiles Verdier przyjechał?
— Nie jeszcze, proszę pana — odpowiedział robotnik — ale tylko go patrzeć... przyszła dziś rano wiadomość od niego, przybędzie tu w samo południe na swoim statku „Tytan!” Wspaniały statek panie, nie wiele jemu podobnych przybywa do Paryża... o nie!...
Była godzina jedenasta. Lucyna i pani Blanchet wyszły z głównego gmachu, i usiadły pod werendą, pokrytą pnącemi się roślinami, które tworzyły rodzaj żelaznej ko-