lers, idź pan zaraz na poszukiwania, proszę pana. Piotr panu z swojej strony pomoże...
— A ja ofiaruję jaknajchętniej moją pomoc — dodał Maugiron.
— Przyjmuję tę propozycyę, panie... Przyjmuję z wdzięcznością...
Powóz zajechał.
Lucyna włożyła kapelusz na głowę, zarzuciła szal na ramiona, i opuściła zakład razem z inkasentem banku.
Jak tylko Lucyna się oddaliła, pani Blanchet majestatycznie powróciła do swego pokoju, mówiąc do siebie:
— Jak prawdą jest to że nieboszczyk Blanchet był oficerem straży, i szczęśliwym małżonkiem, i że pan Albert Maugiron jest arcydziełem natury, szczytem wykształcenia i rycerskości naszych czasów, tak prawdą jest również, że nie chciałabym być w tej chwili, w skórze naszego kochanego kasyereczka!...
Pan Verdier, gotów mu łeb rozbić, a ja nie jestem daleką od przypuszczenia, że pan Andrzej zasłużył na to surowe obejście się z nim. W każdym razie, i jakkolwiekby się to skończyło, będziemy od niego oswobodzeni, a i to już jest zysk prawdziwy! Nie mogę go zcierpieć!...