dzieliśmy Wiewióra i Goberta, kryjących się na chwilę wcześniej przed wyjściem Andrzeja z pawilonu na owe zgubne rendez-vous dane mu przez Maugirona.
Właściciel Tytana, Achiles Verdier stał milczący w tyle, z rękami skrzyżowanemi na piersi, przyglądając się robotnikom wzrokiem ponurym.
Skoro tylko przymocowanie statku zostało dokonane, wyskoczył on na port nie czekając aby mu rzucono zaimprowizowany z desek chodnik i zaledwie odpowiadając na powinszowania szczęśliwego powrotu robotników, przeszedł próg bramy zakładu.
Kapitan Tytana miał około piędziesięciu lat w chwili gdy go na nowo przedstawiamy naszym czytelnikom, którzy stracili go z oczów na lat piętnaście. Ten przeciąg lat piętnastu sprowadził ogromne zmiany w jego twarzy, w jego postawie, w całej jego osobie.
Trudno było odnaleść w nim śladów człowieka wykształconego, dobrze wychowanego, o wzięciu arystokratycznem, któreśmy poznali niegdyś.
Siatka niezliczonych zmarszczek głębokich, pokrywała jego brunatną i pargaminową skórę twarzy zawsze jeszcze pięknej, ale którą prawie w trzech częściach przykrywała broda zapuszczona i ostra w dotknięciu.
Włosy, bardzo gęste jak niegdyś, spadały na policzki w kosmykach okrytych pyłem, które zaczynały trochę dopiero siwieć na skroniach.
Członki zachowały tąż samą giętkość i żywość ruchów jakie miały przed laty, ale w skutek zmęczenia może po długiej podróży, okazywało się już pewne pochylenie i zaokrąglenie łopatek.
Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/332
Ta strona została skorygowana.