Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/350

Ta strona została skorygowana.

było jakiejś poważnej rzeczy, aby poczciwa dama do towarzystwa, chociaż na jedną chwilę zapominała o wyszukiwaniu najdziwniejszych wyrazów napuszonych frazesów, których już czytelnicy nasi mieli dosyć ciekawych próbek.
Z drugiej może strony w położeniu takiem w jakiem się w tej chwili znajdował pan Verdier, wśród niepewności głębokich jakie go otaczały od godziny, nie należało oczywiście zaniedbywać niczego...
Może światło zabłyśnie nagle zkąd go się najmniej spodziewać można... może wiadomości udzielone przez panią Blanchet dadzą mu rozwiązanie tej dziwnej zagadki, którą dotąd napróżno starał się przeniknąć..
Nie mniej przecież, nie ustąpił od razu i jeszcze bronić się usiłował.
— Widzę, że pani masz wielką ochotę coś mi powiedzieć — rzekł — ale czy jesteś pani zupełnie pewną, że o czem mi mówić będziesz jest naprawdę ważne i warte słuchania w takiej chwili?...
Pani porucznikowa podniosła swoją dużą rękę jak do przysięgi.
— Jestem tego tak pewną jak pewną jestem mojej uczciwości!... — odpowiedziała — przysięgam uroczyście na pamięć nieboszczyka Blancheta!...
— Namyśl się pani dobrze — odpowiedział pan Verdier — gdyż istotnie wielki bym miał do pani żal gdybyś mi w ważnych pracach przeszkodziła bezpotrzebnie błahostkami!...
— Skoro w uważne i zdziwione ucho pańskie przeleję te zwierzenia moje, które zrobić czuję się w obowiązku,