Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/389

Ta strona została skorygowana.

ja czuwam!... Strzeż ty się teraz panie Verdier, bo za chwilę będzie walka między nami dwoma!...
Młoda dziewczyna była bez ruchu jakby nieżywa...
Podmajstrzy niosąc ten lekki ciężar, udał się prędko do głównego gmachu, do mieszkania Lucyny...
Przeszedł schody, które prowadziły na pierwsze piętro i wszedł do pokoju Lucyny, przywołując ze wszystkich sił panią Blanchet.
Wdowa, po poruczniku straży ogniowej przybiegła.
Prawdopodobne skutki jej niecnej denuncyacyi niepokoiły ją wielce. Na widok młodej dziewczyny zemdlonej, zaczęła krzyczeć rozpaczliwie i zarzuciła pytaniami Piotra Landry.
— Nie mnie się pani pytaj — odpowiedział opryskliwie podmajstrzy. — Pytaj się, pani pana swego, pana Verdier... on pani odpowie, jeżeli będzie chciał...
I nie dodawszy ani jednego słowa pomimo nalegań wdowy, wybiegł z pawilonu.


XXV.
Dwaj ojcowie.

Achiles Verdier, pozostawszy sam, przeszedł z najgwałtowniejszego gniewu w zupełny spokój.
Wrócił aby zająć swoje miejsce przy biórku, dokończył prędko list zaczęty i po odczytaniu go z uwagą, uśmiechał się złośliwie, zadowolony ze swego dzieła.