Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/458

Ta strona została skorygowana.

wiedział toż samo, ale ojca swego tyś zbyt pospiesznie osadziła, zbyt prędko skazała... Czy ty wiesz wszystko!... Jednem słowem czy wiesz... A może, człowiek ten, który zginął, uczynił koniecznym ten straszny czyn... a może to wyrok Boga dotknął go za pośrednictwem ręki mojej!... To są owe czarne ciemności, które chcę rozjaśnić przed tobą.. A teraz powiedz, czy jesteś usposobiona wysłuchać mnie?...
— Słucham, mój ojcze... — wyszeptała Lucyna.


XXXII.
Usprawiedliwienie

— Czegóż więcej żądam od ciebie jak słuchania mnie — wyrzekł Jakób Lambert poważnie — powinnaś mnie wysłuchać bez uprzedzenia, bezstronnie, w całej prostocie twojego serca!... Jednem słowem nie trzeba, aby każde moje słowo, napotykało zwątpienie i podejrzenie z twojej strony... Bardzo często w przeszłości, Lucyno, znajdowałaś mnie zimnym dla ciebie... ten chłód był tylko pozornym... ja cię kocham serdecznie, głęboko, i czuję dobrze że nie mógłbym żyć dłużej, gdybym stracił przywiązanie i szacunek mojej córki, i gdyby moja córka uważała mnie za winnego tak potwornej zbrodni... Dla tego właśnie chcę przedstawić tobie jaką jest wina moja, i dla tego pragnę usprawiedliwić się przed tobą...