Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/508

Ta strona została skorygowana.

wyciągnąłem wniosek, że dzięki Bogu człowiek ten był żyjący...
Lucyna spojrzała na Jakóba Lamberta. Był siny i zdawało się, że zaledwie trzyma się na nogach.
Jednakże spytał po chwili, wysilając się na spokój.
— Czy poznano tego człowieka?... Czy to był kto z naszego cyrkułu?...
Piotr Landry już otworzył usta do odpowiedzi, gdy nieprzewidziana okoliczność przeszkodziła mu.


XXXVI.
Zmartwychwstały.

Od kilku chwil słychać było wyraźnie łatwy do rozpoznania turkot powozu, zbliżającego się szybko po bruku nad brzegiem portu. Powóz ten, zatrzymał się przed drzwiami zakładu, a na jego widok Jakób Lambert przerażony, cofnął się kilka kroków w tył jakby przed widmem uciekając, a Lucyna zbladła jak trup wydając głuchy krzyk.
Człowiek zamordowany przez ex-kapitana Atalanty, człowiek, którego Lucyna widziała znikającym i pochłoniętym pod „Tytanem“, wszedł ze szkiełkiem w oku, cygarem w ustach i laseczką w ręku, z elegancyą i zwykłą sobie swobodą.