Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/542

Ta strona została skorygowana.

Ex-kapitan Atalanty, uparcie pozostawał zamknięty w swoim pokoju, którego nie opuszczał, nawet w godzinach, obiadowych, mówiąc, że jest chorym, i odmawiając Lucynie rozmowy, o którą go tak usilnie prosiła.
Nędznik, po raz pierwszy w życiu, doświadczał uczucia, które było w pewnej mierze, podobne do wyrzutów sumienia. Zbrodnia, spełniona kiedyś na wyspach Azorskich, nie wydawała się nigdy tak ciężką dla jego sumienia: przyszedł w końcu do tego przekonania, jak już wiemy, że wcale nie zamordował, nieszczęśliwego mieszkańca kolonii francuzkich, odmawiając podania mu ręki, i że jego rola czysto bierna, była tylko prostem pozostawieniem rzeczy, na wolę losu czy też fatalności!... Wreszcie w owej chwili, tak już odległej, zdobycie tak wielkiego majątku oślepiało go!... złoto, tak pożądane, wydawało z siebie silne blaski, przeciw którym, w sumieniu jego i uczciwości nie znalazło się dosyć siły oporu...
Dziś, było inaczej!...
Dziś sam musiał stracić, oddać ogromną część tego majątku, tak drogo zdobytego, i poświęcić prócz tego dwoje niewinnych dla swojego osobistego bezpieczeństwa!...
Nikczemność czynu tego, przejmowała go strachem, a jednakże nie cofnął się przed nim, lecz oddalał konieczność powiadomienia Lucyny, że ma się zrzec swojej miłości, swoich nadziei, i być gotową do oddania ręki... najpodlejszemu pod słońcem człowiekowi.
A może młoda dziewczyna usłyszawszy tak straszny wyrok, oburzy się, i odmówi posłuszeństwa!... może odpowie na jego prośby, na jego błagania, oporem nieprzełamanym?... Czy zdoła wymódz na niej poświęcenie, które