Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/551

Ta strona została skorygowana.

— A pamiętaj!... Tajemnica!... Niech się nikt nie domyśli nawet cośmy mówili między sobą!...
— Co do tego niech panienka będzie spokojna, prędzej by mi można wydrzeć ozór niżbym jedno słowo wygadał! ...


XL.
Więzień

Na drugi dzień, rano, Motyl przyszedł do Lucyny.
— A cóż?!.. — spytała żywo młoda dziewczyna.
— O! panienko — odpowiedział chłopiec — mam dużo rzeczy do powiedzenia panience...
I zaraz, nie dając się prosić, zaczął opowiadanie, nie było rozwlekłe, streściemy go jednak w kilku wierszach.
Ulicznik paryski ma w sobie coś z natury łasicy; jak ona, umie się wszędzie wśliznąć.
Motyl znalazł jakiś pretekst, mniejsza o to jaki; wciśnięcia się do biura komisarza policyi, który aresztował Piotra Landry i zajmował się jego sprawą i tam zawiązał rozmowę z skromnym pomocnikiem sekretarza tegoż urzędnika.
Dowiedział się przez niego, w którem więzieniu podmajstrzy został tymczasem zamknięty, a prócz tego zyskał doskonało wskazówki jakie przedsięwziąść kroki aby być dopuszczonym do więźnia.