pachnieć!... Na co to żądanie widzenia się ze mną, tak ni ztąd ni z owąd wynikłe!... Prosi o nie, albo raczej żąda go w sposób prawie rozkazujący?...
Maugiron zastanowił się, podniósł list, odczytał go powtórnie i mówił dalej sam do siebie:
— Dla czego mianowicie pisze, że pójdzie jutro wieczór do zakładu mego teścia!... jeżeli go nie przyjmę dziś?... Czyż on co wie?... I co wie mianowicie!?... Kryje się w tem wszystkiem jakaś tajemnica, a ze wszystkich niebezpieczeństw tego świata, tajemnica jest dla mnie niebezpieczeństwem najbardziej niepokojącem.
Myśląc tak i mówiąc sam do siebie, młody człowiek podniósł oczy na zegar, którego wskazówki oznaczały godzinę dziesiątą bez pięciu minut.
— Za chwilę, wszystkie moje wątpliwości będą wyświetlone — rzekł wstając z kanapy.
Wdział na siebie coś w rodzaju surduta z niebieskiej flaneli, który w mieszkaniu swojem nosił zamiast szlafroka; wsunął dwa małe pistolety w kieszenie tegoż surduta; zapalił ślepą latarkę i wychodząc z domu drzwiami tylnemi, przeszedł ogród i udał się do kiosku.
Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/589
Ta strona została skorygowana.