Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/605

Ta strona została skorygowana.

uchylić drzwi. Drżącą ręką usunął je i rzucił wewnątrz okiem.
Ten jeden rzut oka wystarczył mu, aby dojrzał rozciągniętego trupa twarzą do ziemi.
Cofnął się, i gwałtownym ruchem zatrzasnął drzwi za sobą. Dwa razy zakręcił klucz w zamku i szybkim krokiem powrócił do siebie.
Idąc, szeptał sam do siebie.
— Któżby mógł powiedzieć, kto pomyśleć, że ja tu jestem winien?... że to ja zabiłem tego człowieka!... Ja mu nic złego nie zrobiłem... nic nie chciałem złego... sam się ukarał!... Wszystko się składa jaknajlepiej, i teraz nie mam się już czego obawiać!...
Takiem rozumowaniem, uspokoiwszy swoje sumienie, Jeżeli je miał, Maugiron usunął z myśli wspomnienie tego smutnego wypadku, i nie myślał już o niczem więcej jak tylko o uroczystym akcie jaki miał nastąpić tegoż wieczoru do ustalenia swego przyszłego losu, na podstawach silnych i niewzruszonych.
O godzinie ósmej, ubrany z najwyższą elegancyą, w strój, któremu najmniejszego zarzutu zrobić nie było można, wsiadł do karety i kazał się zawieść do zakładu.
O godzinie punkt dziesiątej miało nastąpić odczytanie i podpisanie kontraktu.