wszystkiem o zdobycie zaufania pana d’Auberive.
I zaczął przemyśliwać nad zręcznem nadzierzgnięciem intrygi, której rezultaty w razie powodzenia mogłyby zadowolnić najbardziej ambitnego człowieka.
Jedynym środkiem do tego było zaślubienie Henryki, córki pana d’Auberive, a tem samem wyłącznej, dziedziczki pięciomilionowej fortuny.
Wyjawić swoje zamiary, prosić o jej rękę, byłoby szaleństwem, powtarzał Robert, starzec zażycia nigdyby na to nie zezwolił!
Z chwiła zamieszkania w pałacu zaczął studjować, badać Henrykę, a dostrzegłszy w niej jakiś rodzaj smętnej zadumy, przyrzekł sobie wyśledzić przyczynę.
Za pomocą bezustannego podglądania, przekonał się, że lampa w pokoju Henryki plonie przez całe noce, prawie aż do świtu.
Co mogło robić to dziewczę w tak długie, późne godziny? Badając i śledząc dalej, odnalazł tajemnicę. Była nią szafa z książkami w bibljotecznej sali. Otworzywszy drzwi tej szafy, zaczął przeglądać książki i stwierdził z radością, że zawierały one najszkodliwiej, demoralizujące romanse, pochłaniane chciwie przez Henrykę, a tem samem pracujące dla niego lepiej nad wszelkie inne podstępne działania.
Poparty ową pewnością, Loc-Earn osnuł plan, a wiemy, iż posiadał pierwszorzędny talent aktorski.
Obecnie przeszedł sam siebie, grając z niedoścignionym artyzmem, z nieporównaną naturalnością, z godnem podziwu stopniowaniem uczuć i smutków rolę człowieka szalenie zakochanego, usiłującego ukryć swą
Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 1.djvu/104
Ta strona została przepisana.